Kocham dziewczynę!

Tak... Dobrze przeczytałeś/aś. I nie jest to byle jaka osoba.

Jej oczy błyszczą w świetle fleszy i świateł na scenie. Kilka razy zmieniała swój kolor włosów. Cudowny, biały uśmiech przyozdabia jej piękną, brzoskwiniową twarzyczkę. Uwielbia długie włosy - nigdy nie ścięła ich do samej brody. Ma cudny głos. Czasami zastanawiam się czy to dzwon czy jednak struny głosowe. Każda z polskich jak i czeskich gazet zastanawiała się jak to możliwe że tak pięknie i podobnie do Witney można zaśpiewać cover "I will always love you". Jednak ona to udowodniła. Udowodniła to jej anielskim głosem.

Kto to taki? Tak to Ewa. Ewa Farna. Zapewne praktycznie każdy (zwłaszcza z młodego pokolenia) ją zna. Słuchają i starsi i młodsi.. Ci z Angli i ci z Indii. Tak. Znam ludzi którzy nie pochodzą z Polski (ani z Czech) i wręcz kochają Ewę.

Kiedy stoisz wśród jej fanów, słychać ciągle miliony głosów krzyczących "Kochamy Cię Ewa!" albo "Jesteś naszą królową!", zaś w rękach widnieją transparenty z różnorodnymi napisami - tylko dla Ewy.

Oni ją kochają. Ja też ją kocham. Jest moją idolką już praktycznie 3 lata. Zmieniła się. Nawet bardzo. Pamiętam kiedy wyszła na scenę w 2009 roku i zaśpiewała słynne cicho. Wygrała. Już wtedy wiedziałam że ją kocham. Że to z nią rozpocznie się moja nowa,  życiowa przygoda. Pamiętam te dobre ale i złe chwile. I ten wypadek samochodowy w 2012 roku. I to kiedy przyszłam do domu a mama pokazała mi artykuł w gazecie. Ciągle pamiętam ten nagłówek "Ewa Farna miała wypadek", który przebił moje serce. I pamiętam ten pierwszy wywiad po wypadku. Ona płakała. Ja też. I ten moment kiedy wręcz ryczałam w poduszkę ze smutku ale i s z c z ę ś c i a, bo Bóg ocalił mi idolkę. Ocalił jeden z sensów życia.