I'm alien.

"They laugh at me because I'm different. I laugh at them because they're all the same."

Aktualnie jestem w trakcie czytania książki Reginy Brett pt."Bóg nigdy nie mruga". Dotychczas podczas czytania uświadomiłam sobie wiele rzeczy dotyczących mnie, mojego życia i zainteresowań - między innymi znalazłam odpowiedź na to czemu nigdy nie idą mi wypracowania szkolne...Po prostu nie umiem pisać na siłę, streszczać się i trzymać schematu. Lubię dać wypłynąć moim myślą  i słowom na kartkę, swobodnie, bez przymusu.

Dzisiaj chciałabym napisać troszkę więcej o sobie. Ostatni taki post dodałam dawno dawno temu bo niecały rok. Myślę że pora na kolejny wpis z tej serii.

Zawsze byłam traktowana przez społeczeństwo inaczej. I sama też czułam że jestem inna. Kiedy trochę dorosłam, postanowiłam to wykorzystać.Zmieniłam swój styl, wprowadziłam do swojego wyglądu charakterystyczne dla mnie rzeczy, cechy ( np. czarne paznokcie, kreski na oczach czy chockery) oraz zmieniłam zachowanie i podejście  do życia. Chciałam się czuć wyjątkowa, poza tym zawsze fascynowała mnie inność i cieszyłam się że mam taką możliwość bycia inną, jednak nie chciałam się zbytnio wyróżniać. W końcu trafiłam na grunge. Grunge mnie zmienił całkowicie.

Myślę że na to wszystko miało też wpływ liceum. Liceum totalnie zmienia ludzi i wiem to po sobie. Zaczynając naukę w szkole średniej byłam cichą, nieśmiałą i całkowicie zamkniętą w sobie osobą. Teraz zaczynając drugi rok nauki w liceum umiem już wyrażać własne zdanie i wiem że nie trzeba się bać tego co powiedzą inni. A tak jeszcze do niedawna było. Przez to miałam problemy z asertywnością, nie umiałam odmówić, powiedzieć stanowczego 'nie", tylko poddawałam się opinii innych i moje myślenie zmierzało do tego "co powiedzą inni" ; "co sobie o mnie pomyślą". Może to przez to że bałam się odrzucenia.

Fakt, zawsze było we mnie coś takiego że nie lubiłam ludzi. Mama zawsze wywalała mnie z domu mówiąc " idź do koleżanek, nie siedź w domu", a ja po prostu wolałam bawić się sama, bo tylko ja siebie doskonale rozumiałam. Zostało mi to do dzisiaj - nie jestem otwarta na nowe znajomości. Ludzie mnie denerwują. Nie lubię ludzi. Jestem takim typem samotnika. Wiedząc że nie mam przy sobie nikogo, wiem że jednocześnie nikt mnie nie odrzuci. To dobre. W pewnym sensie.

Wiadomo, człowiek jest istotą społeczną. potrzebujemy innych, aby normalnie, dobrze funkcjonować. Myślę, że ja też w pewnym stopniu mam w sobie tą potrzebę. Potrzebę bycia przez kogoś kochaną i docenianą. Potrzebę poczucia że jestem ważna, wyjątkowa - dla kogoś.

Jestem obca. Jestem nieznanym i niezbyt lubianym przez ludzi typem człowieka. Zawsze podkreślałam to, że nigdy nie byłam taka jak inni i nigdy się taka nie stanę. Bo to mi pasuje. Pasuje mi bycie rozkojarzoną, bezczelną, wkurzającą niezdarą. Taką mnie stworzył Bóg i nie chcę się zmieniać.



Taki wpływ wywarło na mnie życie. Życie nauczyło mnie co z czym się je i co jest dopuszczalne, a co nie. Życie ukształtowało moje zainteresowania, to że kocham myśleć, to że często zamiast siedemnastolatki pokazuję swoją dziecięcą stronę duszy. Życie ukształtowało to, że kocham zatracić się w muzyce the neighbourhood.

Nigdy nie lubiłam miodu i czytać. Za to kochałam się w zachodach słońca i ogółem przyrodzie. Gdy byłam mała to siadałam u mamy na kolanach i pytałam o Boga. A raz gdy się przewróciłam i porządnie zraniłam kolano, stwierdziłam że niema co płakać, bo Jezus cierpiał gorzej.

Od zawsze rozważałam istnienie UFO. W sumie to od momentu, kiedy miałam jakieś 5 lat i położyłam się ze strachu na trawniku, bo myślałam że po niebie lecą przybysze z kosmosu, a to był tylko samolot.

Zawsze byłam wrażliwcem. Wystarczyło tylko podnieść na mnie głos a ja już płakałam. Potem się na to uodporniłam a czasem po prostu tłumiłam w sobie płacz. W sumie często to robię.

I od zawsze pomimo że nie przepadam za ludźmi to starałam się im jak najbardziej pomóc. Zawsze byłam zdania, że skoro ja nie mogę być szczęśliwą to niech inni chociaż będą. Od zawsze leczyłam innych swoim śmiechem. Byłam największym śmieszkiem w paczce. Do dzisiaj stosuję tą technikę. Mówią mi że mój śmiech jest uroczy i poprawia humor. Dlatego śmieje się jak najczęściej.

Te wszystkie rzeczy czynią mnie mną. Tą dziwną, porąbaną Anią. Niesamowicie wkurzającą osobą jednocześnie będącą najbardziej troskliwą na świecie, ale nie umiejącą tego pokazać.
Te wszystkie rzeczy czynią mnie właśnie tą jedyną w sobie Kaczką. Unikatową. Nadzwyczajną. Wyjątkową.

10 komentarzy:

  1. Mamy ze sobą trochę wspólnego. Moje obecne podejście do inności bardzo się zmieniło w porównaniu z tym, jak myślałam w gimnazjum, liceum. Nasz światopogląd zmienia się non stop, więc nic w tym dziwnego. Dziś zauważam, że miałam wiele winy w tym, jak toczyło się moje życie. Dziś patrzę na to inaczej. Uważam, że stosowanie specjalnego ubioru by się wyróżniać za dziecinne i niedojrzale. Uważam, że istnienie w społeczeństwie to norma i rzecz naturalna. Nie jestem juz buntownikiem, spojrzałam na ludzi inaczej i... Nie zawiodłam się o dziwo. Każemy ufać nie warto, nasza postawa mówi jednak wiele. Nie można obwiniać wszystkich, a kiedyś tak robiłam. Jestem kowalem swojego losu jak każdy. Choć ciężko nam w to uwierzyć.
    Oczywiście Twoja historia jest inna. Ja teraz myślę tak. Po co kreować się na siłę?

    icedaughter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie introwertycznego podejścia do życia, to mam tak samo jak Ty. Jednak liceum mnie nie zmieniło. Może ewentualnie trochę się bardziej zamknęłam na ludzi.

    http://tiffuu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem "inna", więc mamy wspólne cechy. Wiem co czujesz, ale musisz walczyć o swoje i wierzyć w siebie. Powodzenia!
    http://gloryhaul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Spokojnie... jesteś całkiem normalna :P Wielu ludzi nie lubi innych. Czasami również mam takie momenty, że mam wszystkich dość. Ale podoba mi się Twoje podejście do życia ;) Obsewuję!

    http://pannakuchcewicz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Można powiedzieć, że jestem w niektórych rzeczach do Ciebie podobna.
    Również nie przepadam za ludźmi, bo zwyczajnie mnie denerwują.
    Za to potrzebuję kogoś bliskiego, jakiegoś rówieśnika, z którym będę mogła pogadać.
    Czasami czuję, że jestem inna, bo zwyczajnie nie potrafię znaleźć sobie tej jednej osoby, z którą można pogadać. Niby mam koleżanki, ale rzadko się z nimi spotykam.

    Pozdrawiam
    http://kaktusik-miedzy-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz racje, że liceum zmienia ludzi, stają się wtedy bardziej dojrzali oraz zmienia się ich podejście do życia. Super, że nauczyłaś się wyrażać własne zdanie :)
    http://nwaldowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mądry tekst. Można się wgłębić. Bardzo dojrzale piszesz <3
    Pozdrawiam i rzecz jasna obserwuję :)
    LaMarthisse

    OdpowiedzUsuń
  8. Super piszesz! Bardzo mądrze ;) zgadzam się, ze liceum zmienia tak samo jak gimnazjum ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie napisane! Pisz tak dalej. :)
    Pozdrawiam
    http://katie-bloog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny post i desing bloga :D
    Jestem tu pierwszy raz...
    http://recenzumkomiksiarza.blogspot.com/2016/08/skok-milenium.html

    OdpowiedzUsuń

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)