Samotnym jest się także wśród ludzi.




"Wiesz kiedy tracimy kogoś, to zostajemy sami. Mimo tego, że wokół nas może znajdywać się grono ludzi, my i tak jesteśmy sami.Jesteśmy tylko my , dusimy się we własnych ciałach. Łamiemy się w pół, dosłownie na milion kawałków.I nie dociera to do nas, gdy inni to rozumieją, później zaczynamy zauważać  co się właśnie zdarzyło, wiem trochę to popieprzone, ale tak zazwyczaj jest. Prosimy o pomoc nie potrzebując jej i odrzucamy, kiedy jest wszystkim co musimy w tej chwili dostać.To kurewsko ciężki proces, powstania po stracie kogoś ważnego dla nas i jakby na nasze nieszczęście, nigdy nie gojący się w pełni."


Jestem Ania. Ale znajomi mówią do mnie Kaczor. Mieszkam w Polsce. 4 czerwca skończę 18 lat. Jestem człowiekiem. Swoje już przeszłam.

Znacie to uczucie, kiedy siedzicie w gronie ludzi - bliskich, przyjaciół - i czujecie się samotni? Czujecie, jakby jedna część was gdzieś zaginęła? Według raportu Mental Health Fundation, aż 64% Brytyjczyków w przedziale wiekowym 18-34 lat deklarują że czują się samotni. W Polsce jest to (aż) 34%!

Co sprawia, że tak jest? Nie jestem ekspertem, posiadam tylko życiową wiedzę. U mnie było to przede wszystkim odejście mamy. Minęło już trochę czasu od tego wydarzenia - w grudniu tego roku minie 5 lat. Jednak ja nadal czuję to złe "promieniowanie" w moim kierunku. Sytuacja z 6 grudnia bardzo wpłynęła na mnie, moją osobowość i życie. Wiecie, u mnie to jest tak, że pomimo iż moi przyjaciele mnie wspierają i są dla mnie, ja często czuję się nie zrozumiana. Mam świadomość tego, że jest inaczej, ale nie umiem powstrzymać tego odczucia. Tak już jest.

Wszystko dzieje się w naszej głowie. Kiedy tak chodziłam po psychologach, to uświadomiłam sobie to jeszcze mocniej. Te wszystkie wizyty dały mi do zrozumienia, że wiele w życiu, zależy od nas samych.  Chociaż w sumie nie wiem. Wydaje mi się, że na niektóre rzeczy które się dzieją w nas nie mamy w ogóle wpływu. Dlatego też potrzebujemy pomocy innych.

Samotność zabija. Jest destruktywna. I tu nie chodzi o samobójstwo - które zresztą też jest możliwe i ludzie często je wybierają (ale to nie jest żadne wyjście) - chodzi tu o kortyzol. Jest to hormon stresu, który wydziela się u ludzi, którzy przez dłuższy czas odczuwają głęboką samotność. Jego długotrwałe działanie wyniszcza organizm, dlatego często osoby z takim przypadkiem, są bardziej podatne na choroby (w tym depresje) i mają problemy z prawidłową pracą organizmu (np. mózgu), co prowadzi do trudności np. z podejmowaniem decyzji, przyswajaniem wiedzy i koncentracją.

Myślę, że znalezienie osób, które będą darzyć nas wyjątkowym zrozumieniem i tolerancją jest kluczem do wybrnięcia z "psychicznej samotności". I ja takich przyjaciół znalazłam. Sama im się dziwię, bo patrząc na to, co czasem odwalam nie byłabym w stanie ze sobą wytrzymać. A oni wszyscy wytrzymują. I w dodatku darzą mnie sympatią. Dzięki temu wybrnęłam z tego, w czym siedziałam jeszcze parę lat temu.

Mówiąc krótko, ludzi mogą pomóc i często tak jest. Chociaż czasem, pomimo starań ze strony innych uczucie, że jesteśmy samotni dalej nas dręczy. Co wtedy?

Ważną rzeczą jest praca nad sobą. Pasja.
Wiecie, ja kocham pisać. To mnie uspokaja, zajmuje czas i nie mam możliwości myśleć o tym jak bardzo samotna i nie zrozumiana przez społeczeństwo się czuję.

Samotność jest też wynikiem inności. Ludzie nie lubią "alienów". Wolą trzymać się w kupie, gdzie wszyscy mają takie same koszulki czy poglądy i mówić że są oryginalni. ;) to tak półżartem, ale mówiąc serio -  nie bójcie się siebie. Życie jest długie, a na świecie jest jeszcze 7 mld innych ludzi. Na pewno kiedyś znajdzie się ktoś, kto zaakceptuje was takimi jaki jesteście. A narazie znajdźcie swoją pasję. Coś co was bawi, jara i przynosi satysfakcje z siebie samego. Pasja niech będzie wasza przyjaciółką. Pasja jest ważna. Mając pasję nigdy nie będziecie sami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)