parę słów o mnie.

Kiedy zaczęłam chodzić do liceum to rozpoczął się taki okres mojego życia który najbardziej ukształtował moją osobę. Zaczęło się od muzyki. Do mojego życia wkroczyła alternatywa ale także indie & folk. Na pierwszy ogień poleciało The neighbourhood a potem już po kolei Arctic Monkeys, Hozier i inni... Lane Del Rey lubiłam od zawsze. Gdy już zaczęłam słuchać muzyki, ukształtował się mój styl. To była długa droga, wiecie? Zaczynałam od hipisa. Śmiać mi się chce jak teraz o tym myślę. Do dziś pamiętam jak w lecie chodziłam boso po ulicy i ludzie patrzyli na mnie jak na jakąś nienormalną. To było nie odpowiedzialne. Bogu dzięki, że nie rozwaliłam sobie nogi jakimś kawałkiem szkła czy coś w tym stylu. Myślę, że za to mnie ludzie lubią (o ile ktoś mnie naprawdę lubi). Za to że jestem taką nie bojącą się opinii. Mogę zrobić cokolwiek mi się podoba, bo naprawdę nie obchodzi mnie to, jakie ktoś ma zdanie na ten temat. Robię to, co mnie uszczęśliwia i sprawia że jestem tą którą jestem, a jeżeli komuś się to nie podoba, to to nie jest mój problem, tylko jego.
Wróćmy do stylu! Jak już przeszłam przez nałogowe farbowanie włosów i grunge'owe malowanie kresek na oczach to wychodzi na to, że potrafię określić siebie. Jestem dziewczyną w ogrodniczkach, we flanelowej koszuli, w za bardzo podziurawionych spodniach, w zabawnych koszulkach lub w legginsach. Kreski na oczach zostały, ale teraz rysuje je w bardziej normalny sposób. Co teraz lubię? Przejęłam jedno z zainteresowań mamy - kwiatki. Każde kwiatki kocham jak własne dzieci. Jedne z moich ulubionych to słoneczniki i róże. Kwiaty są takie piękne.... i dają mi mnóstwo radości. Pisałam wiersze. Ale przestałam. Nie wiem, mam nadzieję że to wróci, bo wychodziło mi to nawet nieźle. I pozwalało mi jakoś żyć. Teraz jest trudniej... Co jeszcze... Na pewno mogę wam powiedzieć że lubię się w coś wpatrywać. Lubię obserwować zachowania ludzi albo po prostu położyć się na trawie i wpatrywać w niebo. Ja w każdej rzeczy potrafię znaleźć piękno. Kiedy byłam mała, to usłyszałam kiedyś w kościele, że powinniśmy dziękować Bogu za wszystko co nam dał. Bardzo to we mnie uderzyło, a miałam może jakieś dziewięć lat. Od tamtej pory, gdy zobaczyłam na przykład motyla, uśmiechałam się, patrzyłam w niebo i mówiłam "Boże dziękuję". Mój tata jest hodowcą gołębi. Gdy siadałam na huśtawce i słuchałam muzyki one zawsze latały nad moją głową. Uwielbiałam na nie patrzeć. Ptaki są cudowne. Chciałabym się poczuć tak jak one.
Wiecie co jeszcze lubię? Być sama. Przez tyle lat nigdzie nie wychodziłam. Prawie z nikim się nie spotykałam, tylko siedziałam zamknięta w pokoju, że to stało się częścią mnie. Jestem totalnym introwertykiem. Pamiętam, jak moja siostra walczyła o to, żebym taka nie była, Ale mi jest tak całkowicie dobrze. Ja lubię sama obejrzeć film, lubię posiedzieć ze słuchawkami w uszach i patrzeć w słońce. Lubię się sama delektować swoją ulubioną muzyką. Sama najlepiej siebie rozumiem i z samą sobą jest mi najlepiej. Jestem samowystarczalna. I to nie jest jakiś rodzaj egoizmu, bo wiele ludzi tak to odbiera. To jest po prostu typ osobowości.
Myślę że na tym skończę. I wiecie co wam powiem? Tylko tyle: spróbujcie pokochać siebie.

1 komentarz:

  1. Czytając ten wpis, miałam wrażenie, że czytam również o sobie. Ja także uwielbiam wpatrywać się w ludzi lub niebo i zastanawiać się nad sensem życia, jak było kiedyś, jak jest teraz i jak będzie w przyszłości.
    Zaobserwowałam Twojego bloga i dołączyłam do grona czytelników, więc będę tutaj wpadać częściej. Byłoby niezmiernie miło, gdybyś i Ty odwdzięczyła się obserwacją na moim blogu i kto wie, może komentarzem :D
    https://luxwell99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)