Gdybym miała uratować świat, uratowałabym Ciebie.

Zebrałam się na odwagę. Nikt nigdy nie miał tyle odwagi ile miałam ja.
"Proszę wypierdalać." - mówię grzecznie, mając nadzieję że zrozumie za pierwszym razem. Ojciec odciąga mnie tylko.
- Idź do domu. - po czym sam odchodzi. Oh, daj spokój tato...
Spoglądam na tą całą sytuację sfrustrowanym wzrokiem... Nogi mi drgają i wiem że zabiję wszystkich wokół jeśli nie odpuszczą. Biegnę i wbijam swoje ciało, w jego ramiona. Jest jedyną ucieczką. Zalana łzami ściskam go najmocniej jak potrafię..."nie puszczaj mnie" - rozkazuję w obawie że odejdzie. Ściska mnie jeszcze mocniej. "Nie puszczaj" - powtarzam.
Byłam przekonana że może dziać się już wszystko dopóki będziemy trwać w tym stanie. Nie skupiam się już na tym co się dzieje wokół. Jesteśmy razem. Nasze serca są blisko. "Kocham Cię" - szepczemy sobie tylko nawzajem...

Po chwili rozstania stwierdzam iż muszę liczyć sama na siebie. Choroba mnie dopadła i nie wiem czy mam jeszcze siłę, ale wsiadam na rower i pedałuje. Łzy ciekną mi z oczu. Chcę być znowu blisko niego. Chcę go widzieć.

Zostawiam rower i biegnę ile sił w nogach. Przy bramce sąsiadów upadam. Moja noga nie daje mi spokoju. Wyciągam telefon i upijam łyk wody. "WYJDŹ" - piszę. Chwilę później pojawia się w zasięgu moich oczu. Czuję ulgę kiedy dotykam jego ust. Są miękkie i delikatne, jak zawsze... Łzy płyną mi z oczu kiedy mówi mi, jak bardzo mnie kocha. Topimy się razem we łzach. Nigdy nie pomyślałam, że będziemy płakać razem.

Siadamy razem na łące. Zrywam kwiatki. W końcu jestem sobą. Otworzyłam się. "Piękne te kwiatuszki" - mówię. Chwilę później spoglądam na niego - "prawie tak piękne jak ty, ale ty jesteś piękniejszy". Uśmiecha się. Uwielbiam go rozśmieszać. Wstaję i klękam na jedno kolano wyciągając przed nim mój bukiecik stokrotek. "Czy zostaniesz moim mężem?". Znowu się śmieje, po czym słyszę głośne "tak.". God blessed.

Wtulam się w niego najmocniej jak potrafię. A gdy słuchamy razem piosenki on płacze. To tak ważna dla mnie chwila. Tak bardzo go kocham... Nie chcę żeby odchodził. Żeby zostawił mnie samą. Przytulam go i dopinguje, sama umierając w środku. Chcę nas uratować. Nie... chcę uratować jego. A może cały mój świat? Gdybym miała uratować świat, uratowałabym jego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)