Nie ocalisz dla mnie nocy, ale możesz ocalić mnie.


Był maj. Dwudziesty-któryś już z kolei. Nie wiem, nigdy nie skupiałam się na szczegółach.
Spojrzałam na jego nugatowe oczy. Był szczęśliwy. Jeszcze nigdy nie widziałam go aż tak szczęśliwego. Jego sylwetka idealnie wpasowała się w zachodzące słońce. Biała koszula i granatowa mucha idealnie harmonizowały się z jego brązowymi włosami. Łza płynęła po jego policzku i kiedy złapał mnie za rękę i złożył pocałunek na moich blado-różowych ustach, poczułam ją również na swojej skórze. Moja biała suknia powiała na wietrze.
- Ann, kocham Cię... - wyszeptał patrząc jak biegam na boso w tle zachodzącego słońca.  Odpowiedziałam mu tym samym i kiedy to zrobiłam uśmiechnął się pod nosem.
- Pamiętasz wakacje 2019? - zapytał. Oczywiście że pamiętam, jak mogłabym zapomnieć. Te nasze nocne rozmowy i palenie najtańszych papierosów podczas upijania się winem. To jak gonił mnie z wężem ogrodowym i oblewał wodą a ja śmiałam się najgłośniej jak potrafiłam. To jak głaskał mnie po głowie kiedy leżeliśmy na łące i bawił się moimi włosami. Dużo podróżowaliśmy a każda minuta z nim była najlepsza. Tańczyliśmy w miejscach publicznych i nie przejmowaliśmy się opinią innych. Był moim osobistym psycho-fanem - wzruszał się kiedy śpiewałam, kochał moje obrazy i wiersze a kiedy byłam smutna, motywował mnie jak nikt inny. Będąc obok niego wiedziałam kogo chcę mieć przy sobie już na zawsze. Był nie tylko moim kochankiem ale przede wszystkim najlepszym przyjacielem. Wakacje pokazały mi, jak bardzo go kocham i udowodniły jak bardzo jestem kochana.
- Pamiętam. Jak mogłabym zapomnieć? - zaśmiałam się. Odwzajemnił uśmiech.
- Nigdy nie pomyślałbym że będziemy w tym samym miejscu trzymać się za rękę, że w tym samym miejscu będziesz moją żoną. - wzruszył się. Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej.
- Zrobiliśmy to. Zrobiliśmy to, Kamil.
- Nigdy nie zapomnę, jak ciężko było mi zostawić cię w Polsce. Bardzo cierpiałem. - przytuliłam go. - To było najgorsze. Ta tęsknota, ta niepewność czy cię jeszcze zobaczę, ta pieprzona ślepa nadzieja że będzie wszystko w porządku. - ścisnął moją rękę. Zapanowała cisza. Gdzieś daleko dały się słychać odgłosy ptaków. Pamiętam. Mogłam zostać najbiedniejszą artystką i wylądować na ulicy, byle by był ze mną. Pamiętam, mogłam tułać się bez celu po świecie i nie dbać o nic, byle by był ze mną. Pamiętam. Był maj, nie chcieliśmy iść do domu. Nie chciałam żebyś szedł do domu.
- Idziemy do domu?
- Kamil, nigdy nie chcieliśmy iść do domu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)