opowieść o pewnym chłopcu

Zawsze był piękny. Pamiętam jak po raz pierwszy mnie oczarował. Jechałam samochodem i nie mogłam przestać odwracać się do tyłu by popatrzeć na jego słodki uśmiech. Był tak cudowny, że rozpromieniał moje serce i wzbudzał w nim ogień. Mówiłam sobie wtedy “nie możesz, on nie jest dla Ciebie”. Bawił mnie jego sposób podejścia do życia, do mnie, jego śmieszne teksty. Kochałam jego więź z moim psem i to, jak zawsze śmiał się z głupich rzeczy, które Fenek robił. Tęskniłam za nim gdy wyjeżdżał. Przyszedł 3 czerwca. Zaczęło się od niewinnego “uuh, jak ty ładnie wyglądasz” które wypowiedział w moją stronę, gdy dotarłam na imprezę urodzinową. To był komplement, który zapamiętam do końca życia bo bardzo mnie wtedy uderzył. Cała impreza zaczęła się w miarę cnotliwie i przyzwoicie. Wspólne śmiechy, chichot, on sam przy grillu. Ja jako gwiazda tego wieczoru. Parę drinków dalej - zaliczony już pocałunek z koleżanką, ktoś rzuca nagle pomysł, żeby się przejść. Obydwoje stwierdzamy, że czemu by nie. Moja głowa wiruje, nie jestem pewna w którym miejscu się dokładnie znajduję i jak bardzo jest ze mną źle ale jednego jestem pewna: pocałunek teraz albo nigdy. Patrzę w jego stronę, usta sklejam w dzióbek i rzucam niedbałym “daj buziaka”. Ten bez oporów podchodzi do mnie i całuje mnie mocno w usta. Cały świat się kręci, ale jestem tylko ja i on. Nie obchodzi mnie nic innego. Boże, pocałował mnie. Moje serce płonie, czuję motyle w brzuchu i… chyba go kocham.
Mija trochę czasu. Schodzimy się i rozstajemy. I tak w kółko. Jednak żar płonie cały czas. Pomimo że kocham tamtego chłopaka, to o nim i naszym pocałunku nie jestem w stanie zapomnieć. Oddaję mu siebie, oddaje mu wszystkie ohy i ahy. Jest mną oczarowany i kocha moje ciało.
Po wszystkich zejściach i rozstaniach nadchodzi jeden dzień. Dzień w którym uświadamiam sobie, że nie jestem w stanie przeżyć bez niego ani sekundy. Że znaczy dla mnie wszystko i że wszystko jestem w stanie dla niego zrobić. Chcę zostać oficjalnie i już na zawsze jego dziewczyną. Zgadza się bez zastanowienia. I tak oto jesteśmy.
Kocham całować jego usta. Ma miękkie wargi i twardy charakter. Potrafi zamknąć mi usta w najczulszy sposób i jednocześnie otworzyć serce. Jest dla mnie czystą inspiracją.Gdy rozmawiamy przez kamerkę to jego uśmiech zawsze poprawia mi humor. Ma taki piękny uśmiech… Cały jest piękny.
Najlepszy moment to ten, w którym udaje mi się go rozśmieszyć, albo ten w którym pomogę mu w czymś i jest mi bardzo wdzięczny, albo ten w którym mówię mu że kocham go ponad wszystko, a on się lekko zawstydza i robi taką śmieszną uroczą minę. Uwielbiam być obok niego. Być może to błahostka, ale gdy dotyka moich bioder, ściska mocno za pośladki podczas kiedy ja go całuję - czuję się jak pani tego świata. Jest dla mnie definicją wszystkiego. Definicją wszystkiego co potrzeba człowiekowi do życia. I gdybym mogła, nie oddałabym go nikomu ponieważ takiego słodkiego psychopaty, kochającego wariata z niedojebaniem mózgowym i jednocześnie najukochańszej oraz najsłodszej osoby na świecie, nie spotyka się o tak na ulicy. Za to na ulicy są fajne pocałunki, które zaczynają piękne historie. Kocham cię Kamil całym sercem. Jesteś mój, bądź mój. A ja twoja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)