Już wolę nie czuć nic.


(Tekst pisany prosto z głowy/serca/duszy więc ktokolwiek z was, czytając ten tekst może poczuć jakąkolwiek niespójność, chaos czy niezrozumienie – wybaczcie.)


Wzięłam papierosa do ust. Lubiłam to robić, czułam się wtedy taka niegrzeczna – może dlatego, że moja matka zawsze zabraniała mi to robić a to, co zabronione – smakuje najlepiej. W mojej ręce trzymałam smartfon, który wyświetlał moje zdjęcie. „Nienawidzę jej” – pomyślałam. Na moich ustach widniała czerwona szminka i zapatrzona gdzieś w dal, wesoło się uśmiechałam. „Nienawidzę jej” – pomyślałam ponownie. Jak wy to robicie, że lubicie siebie? Jak sprawiacie, że wasze życie wydaje się być idealne? Jedyne do czego mam talent, to bycie nieudolną porażką. Chciałabym siebie pokochać, ale nie wiem jak. 
Ot i cała ja.

Przez około 30% życia byłam kreowana na idealną córeczkę mojej mamusi polonistki. Dobre ocenki, spódniczki i sukieneczki, wesoła dziewczynka – wewnątrz nigdy taka nie byłam. Gdy mama zmarła, zagubiłam się jeszcze bardziej. To co w sobie nosiłam to syf i błoto. Koloryzowałam to do pewnego czasu, teraz mi się nie chce. Doszłam do momentu gdzie mam tak wielki kompleks na punkcie swojej osoby, gdzie jestem w stanie odebrać sobie życie bo nie jestem tobą, bo nie jestem nią, bo nie jestem kimkolwiek lepszym od siebie. Zawsze dążyłam do pewnego rodzaju perfekcji, ale nigdy nie chciałam być „plastikową instagramerką”, role się teraz zamieniły. Mam wyprany mózg, nie wiem co się ze mną stało.

Boję się, że przez to wszystko, wszystko stracę. Że już nigdy będę szczęśliwa.
Wstałam, ubrałam buty i wyszłam. W długiej blado-różowej sukience, w niebieskiej katanie, w czarnych tenisówkach... wyszłam. I siedząc na murku paliłam kolejnego papierosa. Napisał on, napisał jak bardzo mnie kocha i że jestem jego księżniczką. Jestem... „jestem jego smutną księżniczką” – pomyślałam – „jestem smutną bajką jego snu”. I kiedy nie kochasz siebie, to nie ma znaczenia czy ktoś Cię kocha czy nie, bo nawet jeśli kocha to nie potrafisz tego czuć. Mnie nikt w życiu nie nauczył kochać. Mnie nikt w życiu nie nauczył szacunku bo też nigdy byłam szanowana.

„Jakie to wszystko chaotyczne”. Wstałam z murka. Kim ja jestem? Co się ze mną dzieje? I jak wiele jeszcze strachu i gniewu w sobie poczuję? Oto mój chory sen. Śmierć. Nie ma prawdziwej mnie. Już wolę nie czuć nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)