Pan Borderline

Witam wszystkich moich czytelników, a zwłaszcza tych, którzy zostali ze mną pomimo mojej niesystematyczności. Brak wpisów tutaj spowodowany jest moim zaangażowaniem w pisanie wierszy, bowiem pod koniec tego roku powinien pojawić się nowy, trzeci tomik mojej poezji. Jestem bardzo na niego podekscytowana, ponieważ będzie on bardzo osobisty i będzie on ukazywał nową, inną stronę mnie. 

W pisaniu najbardziej uwielbiam to, że moje teksty dojrzewają razem ze mną i jest to naprawdę bardzo zauważalne. Cieszę się, że mogę się tym dzielić z innymi ludźmi i że inni odnajdują w moich tekstach cząstkę siebie. A jednym z moich największych marzeń, jest zorganizować  kiedyś swój osobisty tzw. kącik poetycki, czyli spotkanie autorskie. 

Co u mnie, pytacie. Trzy miesiące na oddziale psychiatrycznym dały mi dużo do zrozumienia. Dużo na temat innych, ale przede wszystkim na temat mojej własnej osoby. W końcu poczułam, że jestem czegoś warta i ze moja wartość jest bezcenna. Zaczęłam pielęgnować w sobie zdrowy egoizm, aczkolwiek jeszcze długa droga przede mną. Mimo wszystko mam wszystko spakowane i nie zawaham się w tą podróż wyruszyć. 

Jednak szanowny pan borderline nie odpuszcza i gdyby nie medykamenty, to mogłoby być ze mną bardzo źle. Na razie nie jest najgorzej, aczkolwiek ciągle się potykam, gubię w życiu. Czasem uchodzę za wariatkę, czasem za obłąkana, ale już przywykłam do tego i nawet przestałam zwracać uwagę na to, co ludzie o mnie myślą. Nikt za mnie życia nie przeżyje, więc po co się w nie komuś wpieprzać... 

Obiecuje wszystkim, że jeszcze kiedyś odnajdę siebie i będę dokładnie wiedziała, kim jestem, ponieważ w tym momencie nie potrafię się określić. Moje odrealnienia mają nade mną pełną kontrolę, czasem zdarzy mi się mieć atak paniki, czasami nawet kilka pod rząd i nawet czasami zemdleć mi się zdarza. Czasami mówię chaotycznie... i te okropne wahania nastroju, też dają w kość. 

Najbardziej przykrą rzeczą w moim życiu jest to, że osoby z mojego otoczenia nigdy nie rozumiały co się ze mną dzieje a problem zamiatały pod dywan, mówiąc (i tym samym wmawiając sobie), że wymyślam. Na szczęście terapia mi wszystko rozjaśniła w głowie i wiem teraz, na czym stoję. To, co się ze mną dzieje jest bardzo poważną rzeczą i szkoda, że gdy byłam dzieckiem nikt nie pomógł mi tego przezwyciężyć, tylko jeszcze wpędzał mnie w to bardziej, więc teraz zostałam z problemem sama. 

Ale to nic, udowodniłam sobie wielokrotnie, że jestem naprawdę silną osobą i zawsze odbijam się od dna. Moim celem w tym wszystkim jest tylko nie zatracić siebie. Dam radę, zawsze daję. 

Słucham teraz piosenek Bebe Rexhy i przypominają mi się na zmianę wszystkie momenty, kiedy byłam szczęśliwą. To cudowne, że jesteśmy obdarzeni pamięcią i możemy wszystko powspominać. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś wpadnie na pomysł skanowania wspomnień na komputer. Chciałabym, aby inni zobaczyli co mam w głowie. Chociaż... może nie, lepiej nie, to jest zły pomysł (śmiech). 

Tak to jest moi drodzy. Takie mam życie i muszę się z tym pogodzić, zaakceptować, że takie jest. Raz jest cudowne, raz przeklęte. Ale jest moje, jedno, wyjątkowe. Mam zamiar się nim zaopiekować. 

Wszystkiego dobrego dla was, przesyłam wam pozytywne wibracje. Dbajcie o siebie, to bardzo ważne. 

Mam nadzieję, że niedługo znowu tutaj napisze i nie będzie to długa przerwa.


Ania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam i obraźliwe komentarze nie będą tolerowane! Za każdy komentarz bardzo dziękuję ♥♥ ! Weryfikacja obrazkowa wyłączona:)